Wzruszająca historia Maleny i Klepetana, która jednak już się zakónczyła. :( Nie znamy dalszych losów Pana Stjepana Vokića, który bardzo przeżył odejśćie i Malenki i Klepetana. Może ktoś coś wie ?
Max - medialny bocian
Streszczenie artykułu jaki ukazał się w czasopiśmie "Nos Oiseaux" ("Nasze ptaki" ),
z okazji "dziesięciolecia Max" , podsumowujący obserwacje jej wędrówek i życia.
Bociany białe, jeszcze 100 lat temu, były powszechnie występującymi ptakami na terenie Europy zachodniej, także w Szwajcarii. Niestety, ich ilość systematycznie spadała, a w latach 50-tych XX w nie było ich już praktycznie wcale. Próbowano ptaki sprowadzić z powrotem, ale pomimo, że rozmnażały się pomyślnie na terenie Szwajcarii, ich młode nie wracały do swoich rodzinnych gniazd. Nie znano przyczyn tej sytuacji, zakładano, że wiele z nich ginie podczas wędrówki, ale co z tymi które przeżyły? O życiu dorosłych ptaków wiedziano dużo, głównie poprzez obserwację gniazd, ale ówczesna technika nie pozwalała jeszcze na monitoring migracji i śledzenie losów młodych bocianków.
Dlatego dopiero w latach 90-tych, dzięki rozwojowi technologii satelitarnych, można było pokusić się o założenie nadajnika i dokładne poznanie losów ptaków, które opuszczają rodzinne gniazdo.
Kiedy zakładano Max pierwszy nadajnik miała 7 tygodni, jeszcze nie latała i ważyła 3,1 kg. Natomiast nadajnik ważył 35 gram. Był przymocowany na grzbiecie silikonowymi szelkami, w formie plecaczka, poddawano go wcześniej wielu testom i próbom w Niemczech, na bocianach żyjących w niewoli - nie mógł w żaden sposób obcierać czy przeszkadzać w normalnym życiu. Był wyposażony w panel słoneczny, ale niestety ... nie działał w nocy i kiedy było pochmurno. Sygnał wysyłał (w słoneczny dzień) co minutę do 6 odbiorników satelitarnych (system o nazwie Argos, niestety nie podejmę się tłumaczenia o co w nim chodzi ), wykorzystując efekt Dopplera obliczano odległość pomiędzy nim a satelitami, a następnie za pomocą wyliczeń fizyczno-matematycznych określano położenie nadajnika a co za tym idzie - Max .
Nadajnik działał dobrze przez kilka lat, jednak w 2004 roku, podczas obserwacji Max w gnieździe, stwierdzono, ze antenka jest pokrzywiona i wystrzępiona - to tłumaczyło niską jakość sygnału jaki odbierano od jakiegoś czasu. Próbowano schwytać Max i wymienić nadajnik jeszcze przed rozpoczęciem migracji, niestety wszelkie próby nie powiodły się - ani w tym, ani w kolejnych dwóch latach.
Dopiero 27.07.2007 udało się złapać bocianicę i wtedy wymieniono jej nadajnik na nowy, działający inaczej niż poprzedni.
Pierwszy nadajnik wysyłał dane przy wystarczającej ilości światła słonecznego czyli od około 10 rano. Obecny - wysyła dane w systemie ciągłym przez 10 godzin, następnie ładuje się 24 godziny (i wtedy milczy). Nadajnik ten "służy" Max do dziś.
Dalsza część artykułu opisuje trasy wędrówek Max w kolejnych latach jej życia, nie będę więc ich opisywać (można je prześledzić na mapkach zamieszczonych w artykule).
Podsumowując: Max, 11-sto letnia bocianica, jest mamą 23 młodych (artykuł pisano jeszcze przed końcem tegorocznego sezonu lęgowego, nie wliczono więc 3 młodych z tego lata). Zajmowała w swoim życiu 3 gniazda, wszystkie w tej samej okolicy - Affenberg (Salem), Löhn (Tüfingen) i od 2005 roku - miasto Tüfingen (z Löhn Max została wyrzucona przez nową partnerkę męża, który okazał się niewierny ;-) ).
Miała także 3 partnerów - wszyscy zaobrączkowani, stąd możliwość identyfikacji ( na zasadzie - jedno gniazdo- jeden partner, z obecnym, w Tüfingen, Max jest już 5 lat ).
W czasie migracji Max przelatuje dziennie średnio 100-250 km, ale zdarzają się dni, kiedy leci ponad 300 km. Rekord pobiła w dniu 8.09.2007 pokonując ponad 500 km.
Obliczono, że od urodzenia przeleciała już ponad 50 000 km.
Zaobserwowano także, że Max coraz wcześniej opuszcza zimowisko i coraz wcześniej udaje się w podróż do domu - początkowo był to koniec lutego, w kolejnych latach już początek lutego a nawet koniec stycznia. Natomiast jesienną wędrówkę rozpoczyna regularnie na przełomie sierpnia i września. Miejsca zimowania ma także te same, niezmienne od lat: w latach 2000/2001 w północnej Algierii, 2007/2008 i 2009/2010 Andaluzja, 2008/2009 w środkowej Hiszpanii. Pozostałe siedem zim w północnej części Maroka.
Max obecnie jest bocianem o najdłuższym stażu GPS-owym. Można powiedzieć, że ma szczęście. W ciągu tych 10 lat wielokrotnie znajdowała się w sytuacjach groźnych dla życia ( przebywała na terenach dotkniętych powodzią, gdzie bociany tonęły, żerowała na wysypisku, na którym zatruło się wiele ptaków, budowała gniazdo na niezabezpieczonym słupie elektrycznym) jednak zawsze udawało się jej wyjść cało z opresji.
Jest także bocianem medialnym - napisano o niej wiele artykułów, mówiono w telewizji i radio, jest znana w internecie, a dzięki popularności projektu w nadajniki wyposażono także inne ptaki. Swoją popularnością dorównała sławnej Princess ze Storchenhof-Loburg.
Max jest pierwszym bocianem, którego losy są śledzone od momentu wyklucia aż do ... dzisiaj. I mam nadzieję, że tak będzie nadal, przez co najmniej kolejnych 10 lat !