Wzruszająca historia Maleny i Klepetana, która jednak już się zakónczyła. :( Nie znamy dalszych losów Pana Stjepana Vokića, który bardzo przeżył odejśćie i Malenki i Klepetana. Może ktoś coś wie ?
Historia Lonji jest tak ciekawa, że postanowiłam (pewnie niezbyt dokładnie), przetłumaczyć ten artykuł.
***
"Słucham? Mam naprawdę założyć nadajnik ?" Oszołomiony, patrzę na bociana, którego pokazuje mi mój kolega, Andrea z Zoo w Zagrzebiu . Mały i chudy, wygląda tak krucho, że waham się go dotknąć. Spojrzenie na wagę: 2,7 kg, o wiele za mało, jak na w pełni rozwiniętego bociana. Andrea powiedział mi, jaka jest jego historia. Rok temu, całkowicie wyczerpany, został znaleziony, krótko po pierwszym locie. Od tamtej pory był pod opieką ośrodka opieki dla ptaków. I temu "Mickerlingowi" mam teraz założyć nadajnik. "Nonsens, on nie ma żadnej szansy na przetrwanie podróży do Afryki.", wyjaśniam. Ale Andrea potrząsa energicznie głową. Jest to jedyny ptak, dla którego masz licencję - i oni wzięli na siebie odpowiedzialność. Cóż, staramy się dokładnie. 20 minut później nadajnik jest podłączony. Ma wystarczająco dużo pola manewru, aby ptak mógł rosnąć.
Ptak z plecakiem
Następnego dnia jesteśmy wCigoc, chorwackiej bocianiej wiosce na obszarach zalewowychSawy. Tutaj, w Parku NarodowymLonjsko Polje (galeria zdjęć), uwolnimy ptaka. Wielki szum, kiedy drzwi pudełka transportowego zostają otwarte. Lonja, tak nasza pani bocian została "ochrzczona", ma swój czas. Z wahaniem, opuszcza transporter, robi kilka niepewnych kroków, a następnie odlatuje. Początkowo niepewnie, na chwiejnych skrzydłach, dąży ku szerokiej "Auwiesen" (?). Po około 500 metrach, jednak, siada na linii przesyłowej. I wtedy wszystko dzieje się bardzo szybko. Lonja dotyka skrzydłami jednego z przewodów. Wpada w korkociąg i upada na pole kukurydzy. Aż do zmroku Andrea i ja szukamy miejsca katastrofy. Lonja zapadła się pod ziemię. Co, jeśli lis lub pies porwał ptaka? Nie mamy prawie żadnej nadziei na znalezienie jej żywej.
Może chociaż uzyskamy jakieś dane z jej nadajnika. Gdy w godzinach wieczornych otrzymujemy współrzędne z internetu, , radość jest ogromna. Wbrew oczekiwaniom, ptak miał wypadek, ale najwyraźniej przetrwał. Od teraz, Lonja nieustannie wprawia nas w zdumienie. Pokonuje codzienne większe odległości. Wraz z innymi bocianami wędruje przez mokradła Lonjsko Polje. W końcu, kilka tygodni po uwolnieniu rozpoczyna swoją wielką podróż. PrzezSerbięiMacedonię, leci do południowej Grecji. Tam, zaMorzem Śródziemnym, jestAfryka. Niemniej jednak, PółwysepPeloponezto ślepy zaułek. Zazwyczaj bociany, termiczni żeglarze, unikają długich lotów nad wodą. Wolą trzymać się cieśnin, takich jak Gibraltar lub Bosfor. A co robi Lonja? Żadne ryzyko jej nie powstrzymuje, leci prosto na otwarte morze. Jeśli wierzyć, najnowszym pomiarom, Lonja musi utonąć w basenie Morza Śródziemnego. Zapomnij o tym! Po sześciu godzinach lotu non-stop osiągnęła wLibiiwybrzeże Afryki.
6 godzin lotu non stop.
Fantastyczne osiągnięcie. Lonja, mała, krucha, podopieczna ośrodka dla ptaków, okazała się być "mistrzem świata wszystkich bocianów".425 km nad Morzem Śródziemnym, bez odpoczynku i ze średnią prędkością 70 km/h, w czym z pewnością pomogły korzystne wiatry. Niemniej jednak: Ten lot będzie rekordem w literaturze bocianiej. Tymczasem kilka tygodni później, Lonja osiągnęła zimowisko wCzadzie. Znalazła swój "bociani raj", na południe od miastaAbéché. W ciągu dnia żeruje w wadi, noce spędza, 7 km dalej, na drzewie.
Trzymam kciuki, zaLonję, aby równie śmiało poradziła sobie z lotem powrotnym, jak w poprzedniej podróży.