Wzruszająca historia Maleny i Klepetana, która jednak już się zakónczyła. :( Nie znamy dalszych losów Pana Stjepana Vokića, który bardzo przeżył odejśćie i Malenki i Klepetana. Może ktoś coś wie ?
To szczególnie ważne dla mnie miejsce, związane z wyjątkową Lady of the Loch. Nie mamy żadnej pewności, że ona wróci. Ale czekamy. A oto przypomnienie wydarzeń sezonu 2010 :
Isla wróciła 25 marca 2010 r. Zaczęła się krzątać w gnieździe i sprzątać przed przybyciem Angusa. Po 2 dniach rozpoczęły się ataki na gniazdo innej samicy. Być może była to jedna z córek naszej pani .
Czekała długo, ale Angus nie wrócił. Prawdopodobnie nie przetrwał migracji. 4 kwietnia w gnieździe pojawił się samiec z zieloną obrączką "7Y". Angus miał również zielona obrączkę z literą B.
7Y pozostał w gnieździe. Okazało się, że był obrączkowany w 2000 roku, w gnieździe w Pertshire. Bloggerzy nadali mu potem imię Frank. Frank okazał się być bardzo mało odpowiedzialnym partnerem. Nie przynosił patyków, nie urządzał gniazda, nie bronił go przed intruzami, a było ich sporo, wreszcie - nie przynosił rybek dla Isly. Kiedy wreszcie, po długim proszeniu, przyleciał do gniazda z 10 cm rybą, Isla nie wytrzymała i dość ostro go potraktowała. Przyniósł jakiś wymyślny patyk, potem rybę i nawet odpędził intruza.
Pierwsze jajeczko pojawiło się w gnieździe 13 kwietnia, między godziną 7:30, a 8:40. Frank przyleciał do gniazda o 8:50 i wyglądał na bardzo dumnego, kiedy zobaczył jajko. Drugie jajeczko Isla złożyła 16 kwietnia, około 2:00 w nocy. Rano Frank przyniósł rybkę, a kiedy Isla odleciała z nią na drzewo, po namyśle, usiadł na jajkach.
Od tego momentu Frank zaczął przynosić do gniazda ogromne ilości patyków, darni, mchu i wodorostów z jeziora. Ryby też przynosił, ale rzadko, w związku z czym, Isla musiała sama łowić, a Frank w tym czasie siedział na jajkach, co go bardzo irytowało. Trzecie, a zarazem 58. jajeczko w życiu, Isla, złożyła 19 kwietnia o 1:00 w nocy. Ona ma 25 lat i jeszcze była zdolna do rozrodu. Od tego momentu została obwołana panią jeziora, Lady of the Loch !
Frank chyba poczuł ciężar odpowiedzialności, ponieważ zaczął przynosić do gniazda ogromne ilości kawałków kory i zrobił z gniazda fortecę. Nieco gorzej było z rybami. Jego "rekord" to 3 przyniesione ryby, 29 kwietnia.
25 kwietnia Frank nadepnął na wszystkie jajka ! Na szczęście ich nie uszkodził, ale sytuacja stała się niebezpieczna, ponieważ wskutek ogromnej ilości kory, w gnieździe zrobiło się bardzo ciasno. Trzeba jednak sprawiedliwie przyznać Frankowi, że bardzo sprawnie odpierał ataki licznych intruzów.
Niestety, 11 maja Frank dał popis nieodpowiedzialności. Był bardzo zimny wieczór, a Frankowi znudziło się wysiadywanie i po paru minutach odleciał. Zanim Lady zorientowała się w sytuacji i wróciła, upłynęło 28 minut. Aura w tych dniach była paskudna zimno i ulewny deszcz i wiatr. Być może ryby pochowały się w głębi jeziora, Lady całymi dniami na próżno czekała na rybę od partnera. W końcu 15 maja, przyniósł aż 4 ryby. Na drugi dzień zostawił jajka i odleciał. Jajeczka nie były ogrzewane przez 50 minut !
Lady uznała, że jajeczka są w porządku, obracała je, ogrzewała, aż w końcu zaczęła nasłuchiwać. 19 maja rano, o 9:05 , wykluło się pierwsze pisklę. Frank wrócił z rybą o 12:24 i zobaczył pisklę. Następną rybkę przyniósł po 2 godzinach i wtedy Lady po raz pierwszy nakarmiła pisklę. Po Franku nie było widać jakiegoś szczególnego entuzjazmu, kiedy zobaczył swoje dziecko, ale kied przyniósł o 17:20 kolejną rybę, stało się coś niesamowitego - oderwał kawałek ryby i nakarmił Lady ! A potem delikatnie podał jej rybę, żeby nakarmiła dziecko. 21 maja, o 20:47, w dramatycznych okolicznościach wykluło się drugie pisklę. Frank przyniósł rybę, bez głowy. Lady trochę zbyt niecierpliwie mu ją odebrała i źle chwyciła. Ryba zaczęła machać ogonem i wyślizgnęła się Lady z dzioba, prosto na pisklęta, zdarła młodszemu pisklęciu resztę skorupki i uderzyła go w głowę. Rodzice zamarli na chwilę, po czym Frank ruszył na interwencję i nadepnął na głowę starszego pisklęcia.. Odleciał z rybą na drzewo, a Lady została z dwójką nie poruszających się piskląt. Po chwili dzieciaczki zaczęły się ruszać, a mama nakryła je. Jest to niewątpliwie jedyny przypadek wyklucia pisklęcia przez... latającą rybę.
Potem wszystko przebiegało bez większych stresów. Frank bardzo się zmienił, wymieniał ściółkę, przynosił patyki, ogromne ryby. Nie miał jednak odwagi nakarmić dzieci. Karmił za to Lady. Początkowo młodsze pisklę budziło obawy, było słabsze i przewracało się, ale potem zaczęło nabierać sił i apetytu. Pisklęta, niestety, zaczęły ze sobą walczyć, ale Lady karmiła je sprawiedliwie, oczywiście , jako pierwszego, karmiąc starszego pisklaka. Pogoda była zmienna, upalna i burzowa.
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 25-02-2011 12:29
Część 2. Choroba
19 czerwca zaczął się w gnieździe dramat. Rano Lady nie była w stanie się podnieść. Nie otwierała oczu, nie mogła poruszać nogami ani skrzydłami. Szybko oddychała. Pisklęta głodne piszczały, Frank nie nakarmił ich , ponieważ zawsze robiła to mama. Trzeba przyznać, że Frank szybko przejął obowiązki, kiedy zorientował się, że z Lady coś się dzieje. Zaczął karmić maluchy i robił to prawie co godzinę. Widać było, że martwi się też o żonę, przyglądał się jej, próbował ją karmić, ale nie była w stanie jeść. W tych dniach panowały upały . Lady leżała cichutko z boku gniazda i wyglądała na umierającą. Ludzie z Osprey Teamu uważali, że są to jej ostatnie godziny życia. Rozważano interwencję w gnieździe, ale uznano, że stres spowodowany interwencją ludzką jeszcze pogorszyłby stan Lady i byłby równie niebezpieczny dla dzieci i Franka. Przeanalizowano cały nocny zapis z kamerki, ale nie znaleziono niczego podejrzanego. W zasadzie nie było nadziei. Ponownie rozpoczęto 24-godzinną obserwację gniazda, chyba nikt z Osprey Teamu nie spał.
Lady przeżyła noc. Rano była nadal słaba, miała zapadnięte oczy , które jednak próbowała otwierać. Frank nadal dzielnie zajmował się dziećmi. Nawet pisklęta próbowały wtykać mamie kawałeczki ryby do dzioba, ale ona nadal nie mogła jeść. W końcu wieczorem w niedzielę, 20.06. usiadła. Głowa jej co chwilę opadała, ale siedziała. Było widać, że jest odwodniona .
(W obydwu filmikach wywiadu udziela Peter Ferns, szef projektu , na drugim filmie widać , jaki jest zmęczony)
Wieczorem 21.06. przed 2100 Frank przyniósł kolejną rybkę . Tym razem Lady wzięła ją w szpony, nakarmiła dzieci i wreszcie zjadła trochę sama.
W tym dniu Frank przyniósł w sumie około 11 ryb.
22.06. jeszcze Frank karmił dzieci. Lady wylatywała kilka razy z gniazda i wracała mokra . Wieczorem wszyscy byli w gnieździe. Lady karmiła jedno pisklę, Frank drugie. Potem zajęła się sobą i zjadła rybkę, a Frank dokończył karmienie drugiego pisklęcia. Pisklaki zaczęły znowu ze sobą walczyć. Chyba uznały, że z mamą jest dobrze.
Następnego dnia Lady przejęła wszystkie obowiązki. Frank już o 4:00 rano przyniósł pierwszą rybkę. Lady porządkowała gniazdo ( jedno pisklę pomagało mamie i też przenosiło patyczki ) , karmiła dzieci i wiele czasu spędzała na kąpieli w jeziorze i ... łowieniu ryb. Przyniosła sama 2 ryby i nakarmiła dzieci. Dwie ostatnie noce spędziła na gałęzi , tej najgrubszej, którą widać z kamerki.
Lady miała nieco słabsze prawe skrzydło. Nikt nie wie, co było przyczyną tej choroby udar, infekcja płuc, ukąszenie ? Ja myślę, że odwodnienie i skutki niedożywienia w czasie wysiadywania jajeczek. Lady jest już starsza i , być może, nie wystarczała jej, w czasie upałów, woda, która jest w rybie. Najlepszy dowód, że najpierw poleciała do jeziora.
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 07-03-2011 02:22
Część 3. Życie toczy się dalej
Po tych wszystkich emocjach życie w gnieździe wróciło do normy. Dzieci rosły, pojawiły się piórka, w miejsce puchu, Frank dostarczał ryby, Lady doszła do siebie i ze spokojem opiekowała się dziećmi. Starsze pisklę dokuczało młodszemu i zaczęło zdradzać niemiły charakter. Na blogu nazwano je Greedy - łakomy i uznano, że jest dziewczyną. Jadł tyle, że zachodziły obawy, czy będzie w stanie unieść się w powietrze. Lady sprawiedliwie rozdzielała jedzenie, ale było widać, że jej faworytem jest młodsze pisklę.
Filmik z 22 czerwca - młodsza wpatruje się wprost w kamerkę, aa w końcowej części robi to również Lady.
Aż przyszedł dzień, że starszak zaczął przechwytywać od Franka rybki, a Mama i młodszy musieli czekać w kolejce, aż im coś zostawi.
Mimo łakomstwa, starsze pisklę odbyło w końcu swój pierwszy lot. Stało się to 11 lipca, o 920. Poszybował w stronę jeziora, a potem przysiadał na różnych drzewach , aby zbliżyć się z powrotem do gniazda. Dumna mama cały czas śledziła jego lot, podczas gdy młodszy brat przypatrywał się nieco skamieniały . Pierwsze podejście do lądowania było trochę chybione, minął się z gniazdem, ale spokojnie poleciał nad jezioro, wrócił i perfekcyjnie wylądował.
Potem już wracał do gniazda tylko, aby zjeść. Najchętniej siedział z ojcem, na drzewie, nad jeziorem.
Młodszy zdecydował się na lot następnego dnia. Popatrzył mamie w oczy i wyfrunął. Chyba mu się spodobało. Mama śledziła jego lot i niecierpliwie czekała, aż wróci. Wylądował też bardzo ładnie .
Dzieci poczuły smak wolności i zaczęły doskonalić swoje umiejętności. Starsza próbowała już 15 lipca , wieczorem , łapać rybę. Tutaj filmik z 2 sierpnia:
Przez parę dni , po wylocie piskląt , Lady miała syndrom opuszczonego gniazda. Dużo siedziała na swojej ulubionej gałęzi i śledziła loty swoich dzieci. Nawet niedużo łowiła, jakby zbierała siły.
Nie znaczy to, że zaprzestała wychowania. Musiała wielokrotnie temperować starszego, bo inaczej młodszy nie dostałby nic do jedzenia.
4 sierpnia ,rano, Frank i Lady przynieśli po jednej rybce dla każdego z dzieci. Po 3 godzinach Lady wróciła z jeszcze jedną rybą, zrobiła trochę porządku w gnieździe, krzyknęła coś do Franka, a potem okrążyła swoje królestwo i odleciała.
Po odlocie Lady gniazdo stało się dla dzieci mniej atrakcyjne. Frank wpadał tylko na parę sekund z rybą, a potem siedział na jednym ze swoich ulubionych drzew, obserwując jezioro i czekając na okazję złowienia ryby. Dzieci też się przeniosły na drzewa i wracały tylko na posiłek. Oczywiście uprzywilejowana była duża siostra, której trafiało się więcej ryb.
Ostatnim dniem, kiedy w Loch of the Lowes obserwowano rybołowy, był wtorek, 22 sierpnia. Wtedy Frank pojawił się na krótko w gnieździe i stąd obserwował powietrzne wyczyny swoich dzieci. Potem cała trójka zniknęła. I tak zakończyła się historia tej rodziny w 2010 roku.
Przyznam się, że filmik z odlotu Lady budzi we mnie bardzo kontrastowe uczucia. Z jednej strony jest przeraźliwie smutny, bo zdaję sobie sprawę z tego, że możemy jej już nie zobaczyć. Z drugiej strony, odlatywała spełniona, żegnając się z miejscem, które ukochała na ponad 20 lat, wypełniła swoje życiowe zadania z nadwyżką i do końca była wspaniałą Mamą. Mam nadzieję, że jest szczęśliwa, gdziekolwiek jest.
Uznanie należy się również Frankowi. Chociaż na początku budził przerażenie swoją nieodpowiedzialnością, to jednak, w krytycznym momencie wydoroślał i zachował się wspaniale. Szkoci mówią, że otrzymał błogosławieństwo Angusa i zasłużył na tytuł Laird - Dziedzic.
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 29-03-2011 08:10
Ktoś tu dzisiaj śpi. Druga kamerka nie działa. Wczoraj około południa w gnieździe na moment pojawił się rybołów. Ten moment był zbyt krótki, żeby rozpoznać, czy to jest Lady. A teraz jest zbyt ciemno i ustawienie kamerki jest fatalne.
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 29-03-2011 18:25
Dziękuję Bazylio. Trudno mi było dzisiaj wytrzymać w pracy.
O 9:50 Loch of the Lowes oficjalnie potwierdziło, że w gnieździe jest Lady. Zrobiono to na podstawie analizy tęczówki prawego oka. Lady ma bardzo szczególne plamki na tęczówce.
Przyleciała wczoraj o 17:55 i było zbyt ciemno, aby ją rozpoznać. Obleciała teren i przyniosła sobie rybkę na kolację.
Rano też jadła rybkę :
O 11:30 Lady miala krótką wizytę innego rybołowa. W okolicy kręci się kilka rybołowów, ponieważ jest to czas ich powrotów. Nie był to Frank, nie miłl obrączki. A więc wszystko zaczyna się od początku. To 21 rok Lady w tym gnieździe. Do tej pory wychowała w Loch of the Lowes 49 piskląt.
Czekamy na Franka. W zeszłym roku przyleciał 4 kwietnia.
LOTL nie zdążyło z instalacją kamerki, więc obraz jest nieszczególny. Zobaczymy, co będzie dalej. Kamera 1 działa od 17:00 do 9:00 . W dzień działa kamera 2, od 9:00 do 17:00 . Nie wiem po co robić takie udziwnienia ?
Przed 21:00 Lady wróciła na noc do gniazda. Pokręciła się, zaczęła robić dołek, a potem chyba poszła spać na swoją gałąź, której w tej kamerce nie widać.
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 30-03-2011 23:09
Przedpołudnie, Lady spędziła , w większości w gnieździe. Odpoczywała. łowiła i jadła rybki, regenerowała siły po długiej podróży. Potem ruszyła na wizytację swojego królestwa i wpadła tylko na chwilę, około 15:00. Wieczorem wróciła. Padał deszcz. Strząsała wodę z piór, ale wyglądała na zadowoloną. Może tego jej brakowało tam, gdzie była ?
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 01-04-2011 00:12
Rzeczywiście dzisiaj był niezbyt piękny dzień. Rano padał chyba deszcz ze śniegiem, a potem rozszalała się wichura. Lady była dość często w gnieździe, miała problemy z utrzymaniem się na nogach, z powodu porywów wiatru. O 14:30 przyniosła sobie do gniazda ogromnego, żywego pstrąga. Był tak duży, że kiedy do niej zajrzałam po 15:00 (nasza 16:00), miała jeszcze spory kawał. Obserwatorzy martwią się, że para intruzów może wypędzić Lady z jej gniazda. Pracownicy LOTL uspokajają, że Lady jest doświadczonym rybołowem i będzie bronić swojego domu. Na szczęście dzisiaj nie było żadnych intruzów.
Padło również pytanie, czy dzieci zimują w tym samym obszarze, co ich rodzice. Odpowiedź jest pozytywna. Dzieci mają genetycznie zakodowany kierunek i miejsce pierwszej migracji. Jeśli pisklęta otrzymają nadajniki, przynajmniej jedno z nich pokaże nam, gdzie zimuje Lady.
Teraz Lady śpi w gnieździe, obok swojej ulubionej gałęzi. Wiatr trochę się uspokoił.
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 01-04-2011 23:41
Ze względu na bałagan, jaki się zrobił z powodu dwóch kamerek, zlikwidowano jedną i obecnie działa tylko kamera 2 . Niestety, albo nie ma nocnego podglądu, albo ktoś zapomniał włączyć . Słychać za to huk wiatru . Obraz jest o wiele gorszy, niż w zeszłym roku i jest to podobno najlepszy obraz, jaki można z tej kamery uzyskać .
Frank jeszcze nie wrócił . On może w ogóle nie wrócić, ponieważ ma 11 lat, a średnia życia rybołowa wynosi 8 lat . W czasie migracji rybołowy nie są tak chronione, jak w Szkocji . Bądźmy jednak dobrej myśli .
Przez cały dzień Lady znów zmagała się z wichurą. O 12:10 w rejonie jeziora znalazł się inny rybołów . Lady opuściła gniazdo i przepędziła go. O 15:10 nadleciał jednak inny rybołów i Lady również, bez trudu pozbyła się go . Nawet nie podnosiła alarmu .
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 04-04-2011 00:32
Jak już pisałam, Frank, 7Y wrócił do gniazda rano, 3 kwietnia. Lady była wtedy poza domem. Rano złowiła sobie dużego pstrąga i gdzieś z nim odleciała. Wróciła do gniazda przed 11-tą naszego czasu i wtedy spotkała się ze swoim partnerem. Powitanie było gorące, były kilkukrotne starania o jajka. Potem Lady odleciała. Wróciła po chwili do gniazda z resztą ryby i rozglądała się za Frankiem. Odleciała bez ryby. Frank wrócił do gniazda o 13:30 (u nas 14:30) i zaczął robić trochę porządków. Pogłębiał dołek, przekładał patyki :
Lady przez całe popołudnie wracała i odlatywała. O 18:30 Frank przyniósł jej do gniazda rybkę, a potem, kwadrans po 21:00 - jeszcze jedną rybkę. Siedzieli chwilę razem i coś sobie opowiadali. Może wrażenia z migracji ? A może Frank zdawał relację z wydarzeń i postępów dwójki dzieci, po odlocie Lady w ubiegłym roku ?
Potem Frank odleciał na któreś z pobliskich drzew. On raczej nie sypia w gnieździe. Lady wyleciała jeszcze na minutkę z gniazda, a potem wróciła i już została. Może coś mu chciała jeszcze powiedzieć ?
Bardzo się cieszę, że Frank również szczęśliwie powrócił. Teraz będziemy czekać, czy Lady jest jeszcze w stanie złożyć jajka i wychować pięćdziesiąte, w swoim życiu, pisklę.
[img]https://images86.fotosik.pl/487/9b7cee49f5adc40dmed.jpg[/img]
Edytowane przez gersenda dnia 04-04-2011 00:37
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 11-04-2011 02:20
W czasie minionego tygodnia, zarówno Frank, jak i Lady wykonali dobrą robotę, przygotowując gniazdo do składania jajeczek. Gniazdo jest bardzo dobrze zabezpieczone z brzegu gałęziami i wymoszczone miękkim siankiem i wodorostami. Oboje również pogłębiają dołek.
Wydaje się, że Frank w tym roku mniej szaleje z przynoszeniem "talerzyków" z kory. Mnie się udało dojrzeć tylko dwa.
Szaleje za to z przynoszeniem rybek dla Lady. Miał widocznie w zeszłym roku jakieś poczucie winy, za chorobę żony i teraz przynosi tyle ryb, że Lady nie jest w stanie ich zjeść.
Starają się o jajeczka przy każdej sposobności. Czy Lady je złoży, przekonamy się niebawem.
Frank przyleciał z nowym kawałkiem rybki, ale Lady nawet na niego nie spojrzała. Wyglądał na trochę zawstydzonego. Patrzył na rybę, jakby się zastanawiał, co z nią zrobić. W końcu z nią odleciał.