Wzruszająca historia Maleny i Klepetana, która jednak już się zakónczyła. :( Nie znamy dalszych losów Pana Stjepana Vokića, który bardzo przeżył odejśćie i Malenki i Klepetana. Może ktoś coś wie ?
Park Narodowy Dunaj - DrawaDuna-Dráva Nemzeti Park - ten utworzony w południowo-zachodnich Węgrzech, na rozlewiskach rozciągających się w widłach Drawy i Dunaju, park narodowy liczy sobie 490 kilometrów kwadratowych. Ze względu na warunki, jakie oferuje on zwierzętom, park ten jest przede wszystkim siedliskiem niezwykle zróżnicowanej awifauny. Wśród najcenniejszych zamieszkujących na jego terenie gatunków wymienić należy bielika i bociana czarnego (na przykład bociany w Gemenc).
Gniazdo na pięknej brzozie. Nie ma dźwięku, ani podglądu nocnego.
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 18-02-2016 01:29
W latach 1970-1980, na Węgrzech było tylko kilka par bielików, w najbardziej odludnych miejscach kraju. Liczba bielików zmniejszyła się, z powodu regulacji rzek, kanalizacji, prowadzonej na szeroką skalę uprawie ziemi. W 1990 roku, bielików przybyło, dzięki wprowadzeniu specjalnej ochrony gatunkowej. Obecnie, na terenie Węgier jest około 300 par lęgowych bielików. Niestety, w ciągu ostatnich 15 lat, około 100 bielików zostało otrutych ! To są te bieliki, o których władze wiedzą, są jeszcze te, których nie znaleziono. Zatrucia, zdarzają się najczęściej w okresie zimowym, kiedy bieliki żywią się również padliną. Ostatnie zatrucie, kilkunastu bielików, o którym słyszałam, miało miejsce na początku tego, lub pod koniec ubiegłego roku, w rejonie Hortobágy, o ile dobrze pamiętam. Sprawców nie znaleziono.
Kamerka została zainstalowana w celach poznawczych oraz po to, aby spopularyzować na Węgrzech wiedzę, o tych ptakach. Organizatory nie zamierzają ingerować w naturę. Interwencja w gnieździe, dopuszczalna jest tylko w wypadku czynnika ludzkiego (niepokojenie, straszenie ptaków, zatrucie) i decyzję o interwencji podejmuje Magyar Madártani és Természetvédelmi Egyesület (Węgierskie Towarzystwo Ornitologiczne i Konserwacji Przyrody).
Po 16:00, tato przyniósł mamie posiłek, który ze smakiem zjadła.
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 27-02-2017 00:38
Sezon 2016 nie był szczególnie dobry. Wykluło się jedno pisklę, dwa jajka nie były zapłodnione. Okazało się, że dobrze się stało, gdyż 2 maja, znaleziono martwego Tatę. Padł ofiarą celowego zatrucia. W jego ciele znaleziono karbofuran, który jest bardzo silną, bardzo szybko działającą neurotoksyną, której stosowanie i wprowadzanie do obrotu w UE, zostało zakazane w 2008 roku !!! (W ten sam sposób zginęła bocianica w Dubnem.) Ćwierć łyżeczki karbofuranu wystarczy, aby zabić człowieka.
Na Węgrzech, od 2007 do marca 2014 roku, zostało otrutych w ten sposób 70 chronionych ptaków szponiastych, a policja zatrzymała tylko dwóch podejrzanych. Czytajcie: tutaj i tutaj.
Po śmierci ojca, los młodego bielika był niepewny, jednak Mama poradziła sobie sama. Gdyby była trójka piskląt, nie skończyłoby się dobrze.
Tata musi być bardzo młody i jeszcze nie wie, na czym polega rola partnera i ojca. Powinien przynieść Mamie jedzenie do gniazda. W ubiegłym roku, poprzedni Tata, robił to, kiedy tylko pojawiło się jajko.
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 27-02-2017 02:23
25 lutego, dosyć dramatyczne wydarzenia, zmieniły cały porządek.
O 6:13 rano, Mama opuściła gniazdo, potem było słychać krzyki i, jak mi się wydaje, do gniazda przylecial Tata (miał, od poprzedniego dnia, zabrudzenie, po lewej stronie głowy):
O 7:16, w gnieździe wylądował intruz. Został przepędzony i odleciał na gałąź pobliskiego drzewa, na które przyleciała również Mama. Widać to w filmie, na pełnym ekranie. O 7:20, intruz ponownie wylądował w gnieździe, a za nim Mama.
Właściwie nie był agresywny, tylko odkrzykiwał, kiedy rodzice krzyczeli na niego. potem przeszedł bliżej kamery. Wydaje mi się, że to był młodziutki bielik i chyba samiczka (płaska głowa, szerokie "usta". Po chwili sam odleciał, bo coś zobaczył.
Zaglądałam dopóki było coś widać. O 18:04, przekaz się urwał. Nikt nie wrócił do gniazda. Imre, który pracuje w Parku, napisał potem na czacie, że kiedy gniazdo było puste, Tata, przez cały czas siedział w odległości 300 metrów. Najwyraźniej, nie ma doświadczenia i nie wie, co ma robić.
O 8:43 przyleciał z pustymi szponami do gniazda, po 3 minutach nagle odleciał, a Mama za nim. Jednak, o 11:00 Mama wróciła. Była głodna i wyjadała coś ze ściółki. Bardzo blisko, skrzeczał kruk. Słyszałam też puchacza.
Wegrzy, na czacie, nazywają Mamę - Emese. Co do imienia Hunor - dla Taty, nie są zdecydowani. Mam nadzieję, że bieliki się ogarną i będzie w tym gnieździe lęg.