Wzruszająca historia Maleny i Klepetana, która jednak już się zakónczyła. :( Nie znamy dalszych losów Pana Stjepana Vokića, który bardzo przeżył odejśćie i Malenki i Klepetana. Może ktoś coś wie ?
8 października, zastałam dzieci same. Czekały na posiłek i były głodne. W tym dniu, jeszcze nie jadły. SE 15, stał w "drzwiach wejściowych", SE 16, po lewej stronie.
Niecierpliwy SE 16, usiłował z początku, zabrać mamie rybę. Za karę, musiał czekać i patrzeć, jak mama karmi SE 15. Zniósł to z godnością. Mama nie była jednak zbyt okrutna.
Kiedy został już tylko niewielki kawałek węgorza, SE 16, ponownie próbował go zabrać. Dostał kolejną lekcję: "Nie dotykaj mojego węgorza !" (1:50 min.). Niestety, przekaz trochę się zacinał.
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 24-10-2015 01:53
20 października. Rodzic przyniósł małą rybkę. Wziął ją sobie SE 15. SE 16 siedział/a wtedy na gałęzi. Kiedy zobaczył/a, co się święci, zeskoczył/a. SE 15 zasłaniał rybkę przed SE 16, ale ten i tak mu ją odebrał. SE 15, wlaściwie oddał rybkę bez wielkiego sprzeciwu.
Przed 7:00, SE 16 wyleciał z gniazda i SE 15 został sam. Nie było mu miło. Rodzice krążyli wokół i donośnie trąbili, zapewniając SE 16 ochronę, przed innymi ptakami. Te "inne ptaki", robiły straszny hałas. Mały był trochę oszołomiony.
Ale jeszcze nie lata dobrze, więc wpadł pomiędzy liście z lewej strony. Po chwili wyleciał stamtąd i trzepotał na pniu drzewa. Nie poradził sobie i musiał odlecieć niżej. Rodzice, przez cały czas krzyczeli, wpadali do gniazda i odlatywali. SE 15, nie wiedział chyba, co się dzieje. Oczywiście, nie mieli czasu, ochraniając dziecko, na łowy, więc jedzenia nie było.
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 01-11-2015 11:07
Krótka aktualizacja.
31 listopada, o 19:35, przyleciała mama. SE 15, był na gałęzi, nad gniazdem. Chciał zeskoczyć, ale minął się z gniazdem. Zatrzymał się na gałęzi drzewa, poniżej i za gniazdem. Przesiedział tam cała noc i pół dnia, powoli przenosząc się na inne gałęzie. Był silny wiatr, a kurawongi, dokuczały mu. Podglądałam, dopóki mogłam, jak sobie radzi. Ale nie poradził sobie, spadł z gałęzi i wylądował na ziemi, pod gniazdem. Około 2 godziny temu. Na szczęście Geoff i Judy, dotarli pod gniazdo, w samą porę. Mały jest w drodze do weterynarza.
Filmik prairiefirewind: SE 15 bezpieczny, na ziemi.
Mama pozostała na noc, na gałęzi powyżej gniazda, aby go obserwować. Rankiem, Judy i Geoff, poszli pod gniazdo, jednak SE 15, dzielnie trzymał się gałęzi, więc była szansa, że poradzi sobie z powrotem do gniazda samodzielnie.
SE 16, towarzyszył rano bratu/siostrze, na sąsiedniej gałęzi, ale, oczywiście, nic nie mógł zrobić.
Po południu, udało mu się przeskoczyć, a kiedy SE 16, ponownie usiadł na jego wysokości, przeskoczył jeszcze dalej, tym razem, na gruby, stabilny konar.
Wydawało się, że najgorsze ma już za sobą, choć do gniazda nie wrócił.
Jak już wiemy, stało się inaczej. Geoff Hutchinson, napisał potem, na Facebooku:
"Zaczął padać deszcz i trochę gradu, kiedy czekałem na Judy. W pośpiechu musiałem opuścić mieszkanie, po smsie od Emm i Helen, z informacją, że SE 15 jest na ziemi. Weszliśmy, od strony linii kolejowej, do budynku 22 i potem, prosto do miejsca, w którym był SE 15. Musieliśmy znaleźć go przed zmrokiem. W przeciwnym wypadku, lisy dostałyby kolację. Po krótkim poszukiwaniu, zobaczyłem SE 15. Siedział na gałęzi, około pół metra nad ziemią, zobaczyłem głowę i połowę ciała. Gdy się zbliżyłem, zatrzepotał skrzydłami, a kiedy byłem o metr od niego, odwrócił się, rozpostarł szpony obu nóg, nastroszył pióra, otworzył dziób, w bardzo defensywnej postawie. Przedstawiłem mu się spokojnie i założyłem mu torbę na nogi. Podniosłem go. Złożyłem mu skrzydła i stanąłem, aby Judy mogła zrobić zdjęcie. Nie był już potem, w żaden sposób agresywny. To był cud, że mogłem mieć kontakt, z tak cudownym stworzeniem. Zabraliśmy go do ARH, gdzie pozostanie na noc. Głównym problemem są jego sterówki. Będę informował jutro, po zbadaniu go przez lekarza."
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 02-11-2015 10:32
Potem, SE 15 "napisał" do nas, rękami Virginii Bowie :
"Witajcie, przyjaciele, to ja, SE 15, relacjonuję z Animal Refferal Hospital.
Dzięki dwóm aniołom (Geoffowi i Judy), którzy szukali mnie, w strugach deszczu i gradzie, cieszyłem się wspaniałym posiłkiem, w zacisznym i suchym miejscu. Nigdy nie myślałem, że znajdę się w ludzkich rękach, ale powiem wam, poczułem miłość, którą ma Geoff nie tylko do mnie, ale do wszystkich orłów i dzikiej natury. Judy, powiedziała do mnie: "jaki przystojny z ciebie facet, SE 15". O, Judy, sprawiłaś, że się zarumieniłem.
Wspominając przeszłość, te długie godziny, kiedy siedziałem na tej gałęzi, powiem tylko, że to było największe wyzwanie w moim życiu. Jedyne, porównywalne zdarzenie, będzie wtedy, gdy wrócę samodzielnie do gniazda, aby otrzymać jedzenie. To będzie mój "Mount Everest", kiedy wreszcie dotrę do mamy, która mnie nakarmi, wspaniałym jedzeniem.
W ciągu niewielu godzin, zostanę wypisany. Judy i Geoff, poinformują was, o wynikach badania. Tęsknię, za mamusią i tatusiem, którzy byli wspaniałymi rodzicami. Tęsknię nawet, za SE 16, który wspierał mnie i zachęcał, jak tylko mógł.
Chciałbym również wyrazić moją wdzięczność i miłość do wszystkich, którzy śledzili moje postępy od sierpnia. Jesteście najlepszymi ludzkimi przyjaciółmi orląt, jakich można sobie wymarzyć . Zostawiam was teraz z piosenką, która mam nadzieję, spodoba się wam. Nigdy nie porzucę marzeń, i zachęcam was,abyście również ich nie porzucali. I pamiętajcie, że bez względu na codzienne zmagania jakie możecie napotkać, nieważne jak wysokie góry pojawią się przed wami, odwaga i wytrwałość, to dwie rzeczy, które spowodują, że dokonacie tego, co wydaje się być niemożliwe. - Mówię to z doświadczenia."
- * bardzo wdzięczny, że żyje i jest pod opieką * ~ wasz przyjaciel, 15. [img]http://s2.ifotos.pl/img/0heartgif_srxexse.gif[/img]
O 17:00, 2 listopada, Geoff odwiedził SE 15 w szpitalu i nakarmił go Barramundi. Chyba powiedział, że zjadł 7 lub 8 sztuk, co jest dobrym objawem. Badanie nie wykazało żadnych złamań, kleszczy, ani pasożytów. Jego sąsiadami, są teraz Miodożer maskowy i żółw.
Jak wspomniała już, po południu, Judy, pozostałe, uszkodzone lotki pierwszorzędowe, zostały usunięte, wraz z kilkoma lotkami drugorzędowymi. SE 15, nie wróci do gniazda, ponieważ konieczny jest jego dłuższy pobyt i rehabilitacja. Uszkodzenie piór, nie było spowodowane upadkiem, ani walkami z SE 16.
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 03-11-2015 22:38
Właściwie, to SE 15, miał szczęście w nieszczęściu, że spadł. Pamiętam sytuację z ubiegłego roku, kiedy Judy i cała rzesza obserwatorów z całego świata, prosili o interwencję w gnieździe, kiedy chorował SE 13 i władze, National Parks & Wildlife, nie zgodziły się. SE 13 nie żyje, SE 15 ma szanse i jest leczony.
Geoff i Judy, odwiedzili SE 15, dziś rano. W menu, był witlinek i leszcz. Wrócą po południu, na kolejne karmienie.
Waga SE 15, jest trochę niższa, niż się spodziewano. Ale zjadł dzisiaj dobrze (Geoff powiedział, że był wygłodniały).
Czekamy na wszystkie zgody i wyjaśnienia z ARH, aby jak najszybciej przenieść SE 15, prawdopodobnie do Taronga ZOO, gdzie będzie pod opieką tamtejszego zespołu weterynarzy.
Weterynarz potwierdził, że SE 15 nie może wrócić do gniazda, dopóki nie będzie zdolny do lotu. Wyniki badania krwi nie nadeszły, chociaż lekarz próbuje ten proces przyśpieszyć.
Nakarmiliśmy SE15 kolejnymi rybami. Otrzymał również płyny, antybiotyki i zastrzyki antygrzybicze (co pokazano na zdjęciach poniżej, wysłanych przez Geoffa) ..
Otrzymaliśmy pozwolenie od National Parks & Wildlife, na zwolnienie SE15 z opieki w ARH i przewiezienie, jutro, do Taronga Zoo. SE15 pozostanie w kwarantannie, w oczekiwaniu na dalsze wyniki badań krwi. Tutaj SE15 zostanie umieszczony w odpowiednich warunkach i otrzyma wszelką troskę i uwagę.
Chociaż ARH, robi, co może, jednak, na dłuższą metę, nie byłoby w stanie zapewnić właściwej opieki bielikowi. Wspaniały ośrodek: Wirtualna podróż po ARH, ale chyba z takimi ptakami nie mają dużego doświadczenia.
Mama widziała, jak Geoff i Judy, zabierają SE 15. Ciekawe, czy zrozumiała ? Pewnie myśli, że gdzieś sobie odleciał. Jeszcze zdjęcie, które zrobiła Judy komórką, po badaniu, przez lekarza. Jest z Facebooka.
Najważniejsze są teraz wyniki badania krwi. Martwi mnie również niska waga SE 15. W zeszłym roku, SE 13 miał duże zmiany rozwojowe przełyku, które uniemożliwiały pasaż pożywienia. Mam nadzieję, że to nie jest jakaś mutacja genetyczna.
Pod koniec, oboje rodzice sygnalizowali kolejny "atak bombowy". Niestety, nie nagrałam ataku kurawongi, który potem nastąpił. Była zmiana podglądu, na nocny i dlatego filmik nagle się urywa.
Biedak, nie ma spokoju. Kurawongi ciągle go atakują. Chociaż nie mogą mu zrobić krzywdy, to jednak bardzo uprzykrzają mu życie. Nie może nawet spokojnie zjeść. Filmik debbiemango
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 04-11-2015 09:36
SE 15 jest już w Taronga Wildlife Hospital. Został odniesiony przez Geoffa do "nowego domu", gdzie ma wiele gałęzi do siedzenia i dużo miejsca aby swobodnie się przemieszczać. Wyniki badania krwi, zleconego w ARH, przyjdą za około 2 tygodnie. W międzyczasie weterynarz zbada go, jeszcze dzisiaj. Okazało się również, że SE 15 przytył w ARH 600 gramów !
Geoff będzie "skrzynką kontaktową" z Libby, managerem TWH. Oni są bardzo zajęci, mają wielu pacjentów.
Jeśli ktoś chce zrobić darowiznę bezpośrednio dla Taronga Wildlife Hospital (nie przez ZOO), może to zrobić przez EagleCam i dołączyć notatkę, gdzie pieniądze mają być przekazane (na przykład, z 5 dolarów- 2 dolary na EagleCam i 3 dolary na Taronga Wildlife Hospital. Geoff potem zbierze wszystkie darowizny razem i przekaże pieniądze bezpośrednio.
O 16:00, 5 listopada, podano na Facebooku informację, że Geoff rozmawiał z Libby, menadżerem Taronga Wildlife Hospital. SE 15, zaaklimatyzował się dobrze, w nowym otoczeniu i ma dobry apetyt.
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 08-11-2015 00:50
Wieczorem, 7 listopada, SE 16 dostał na kolację żółwia. Co z tego, kiedy nie mógł sobie z nim poradzić, bo żółw leżał na brzuchu. Mama chciała go odwrócić, ale zaborczy SE 16, nie dopuścił jej do żółwia. Mama zjadła coś mniejszego, co wyglądało, jak liść (to była chyba jakaś część żółwia), a mały trzymał skorupę żółwia.
W końcu, zainteresował się resztkami, które zostawiła mama. Mamie prawie udało się odwrócić żółwia, kiedy SE 16 rzucił się w jej kierunku. Mama odleciała, żół wylądował na grzbiecie, a SE 16 zjadł.
Chyba obraził mamę, bo nie wróciła, ale pojawiła się kurawonga. One są coraz bardziej bezczelne. To niedobre ptaki i jest z nimi coraz większy problem: Birds in backyards: "Birds behaving badly".. Biedny SE 16 ! To tylko krótki fragment ataków kurawongi: