Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 14-03-2015 22:06
Dorosłe, węgierskie bociany, wracają już do Europy.
Nadajnik Dalmy, albo szwankuje, albo jest ona w takim miejscu, że sygnały nie dochodzą. Jest jednak nadal aktywna. Ostatni odczyt był 28 grudnia.
Są cztery bociany, które powinny wyruszyć w drogę powrotną: trzy panie: Dalma, Veca i Varbó oraz jeden pan: Horka.
To jakaś niezwykła bocianica, pochodzi z Ipolyvarbó i wychowała w 2014 roku, trzy pisklęta. W ciągu tygodnia, od 23 lutego, do 1 marca, aż 650 km ! (Czytajcie na: Gólyanapló + Mánia + Fesztivál).
Po piętach depcze jej Veca. Jest w pobliżu Ras Gharib, nad Zatoką Sueską i być może już się przeprawiła na drugi brzeg.
Veca przeleciała, od 23 lutego, do 1 marca, 250 km.
Horka, został trochę z tyłu, ale on był dalej, bo w Tanzanii, jednak i on leci na północ. Jest w Sudanie, na wschód od Parku Narodowego Dinder, jeszcze daleko od Chartumu.
Horka pochodzi z Ludányhalászi i miał w 2014 roku dwójkę dzieci.
Gdzie jest Dalma ? Nie wiadomo. Mam nadzieję, że pokaże się nam niedługo w Izraelu, albo w Turcji. Była trochę w Czadzie, trochę w Sudanie, a sygnały długo nie przychodziły. Ostatnia jej pozycja była w Czadzie, przy granicy pomiędzy Czadem i Sudanem.
Skręciła bardziej na północ i nie leciała nawet w pobliżu Morza Martwego. Przecięła Jezioro Tyberiadzkie, lecąc nad jego północno-zachodnim krańcem, a potem wleciała na terytorium Libanu i leciała mniej więcej równolegle do linii wybrzeża, przez środek Libanu, kierując się na Zahle, nad którym przeleciała i Yammoune, które minęła od wschodu. Do granicy z Syrią miała jeszcze trochę drogi, więc pewnie musiała nocować w Libanie.
Punkt krytyczny dla ptaków, w którym są najczęściej zabijane, czyli Dolinę Bekaa, ominęła od zachodu i w ogóle tamtędy nie leciała (zaznaczyłam bardzo orientacyjnie, żółtą gwiazdką).
Jeśli trzymała się tego kierunku, to powinna minąć Hims w Syrii i polecieć w kierunku Aleppo. W porównaniu do wędrówki jesiennej, leci bliżej wybrzeża. W Syrii jest, co prawda wojna, ale myślę, że nie marnuje się tam amunicji na strzelanie do ptaków, więc powinna być w miarę bezpieczna. Możemy nieśmiało przypuszczać, że, o ile Dalma żyje, jest w pobliżu Vecy.
Bardzo się musi śpieszyć, gdyż, w przeciwieństwie do swojej jesiennej podróży, skróciła sobie drogę i zdecydowała się przeprawić nad zatoką Iskenderun. Po tej, na pewno wyczerpującej przeprawie, musiała odpocząć.
Veca, również nie próżnuje. Opuściła szczęśliwie terytorium Libanu i poleciała do Hims, w Syrii. Tam skręciła bardziej na zachód i 16 marca była na granicy turecko-syryjskiej. Przed nią - zatoka Iskenderun. Co zrobi ? Obleci wzdłuż wybrzeża, jak jesienią, czy podobnie, jak Varbó, zdecyduje się na przelot nad wodą ?
Ta żółta kreska , powyżej trasy Horki, to Dalma !!! Leci do domu wzdłuż Białego Nilu. Przyszedł sygnał, ponieważ w tym miejscu jest już sieć GSM. Bardzo się cieszę. Chociaż ma jeszcze długą dorgę do pokonania, ale najważniejsze, że nic jej nie jest.
Wiadomość ze strony Északi gólyahír. (Dane nie są jeszcze wprowadzone na mapę wędrówki Dalmy, więc kreska jest moja. Na stronie kolory są odwrotne: Dalma jest czerwona.)
Przeleciała nad Zatoką Aleksandretty, odmiennie, niż w czasie wędrówki jesiennej. Trzymała się w Turcji kierunku północno-zachodniego, ale w okolicach na północ od Tarsu, skręciła na zachód, jednak wróciła na kierunek północno-zachodni.
Nie jest to dobra okolica i powinien się stamtąd, jak najszybciej oddalić. Mieszkają tu Nubijczycy, mający 600-letnią tradycję zjadania bocianów, co pamiętamy z ubiegłego roku (historia Menesa). Ale Horka milczy, więc nie wiadomo, co się z nim dzieje.
[img]https://images86.fotosik.pl/487/9b7cee49f5adc40dmed.jpg[/img]
Edytowane przez gersenda dnia 18-08-2015 00:25
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 30-03-2015 01:49
Varbó robi bardzo dziwne rzeczy. Poleciała, znad wybrzeża w głąb Turcji, w kierunku północno-zachodnim, przeleciała nad Konya i potem, coś się stało, że zawróciła. 22 marca, była na lotnisku wojskowym Konya Havalimani i była tam nadal 27 marca.
To nie jest dobre miejsce dla bociana. Tam startują myśliwce F16 - Északi gólyahír. Węgrzy poprosili tureckich specjalistów ochrony środowiska, aby tam pojechali i sprawdzili, co się dzieje. Tym bardziej, że Varbó, porusza się ostatnio, po bardzo małym obszarze.
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 30-03-2015 11:59
Jeszcze nie ma informacji zwrotnych z Turcji, na temat Varbó. Węgrzy są też zaniepokojeni. Co prawda, nad Konya jest teraz strefa silnych opadów, ale i tak Varbo przemieszcza się w nienormalnie wolnym tempie.
Nagrałam jej ruchy, pokazywane co godzinę, od 25 do 30 marca. Tylko nie przewidziałam, że suwak mi ucieknie z pola widzenia. Daty są na górze, w prawym rogu. Nie wiem, czy wolno mi było to zrobić, ale chciałam, żebyśmy mieli przybliżony obraz tego, co tam się dzieje. To jesz zasięg kilkudziesięciu- kilkunastu metrów:
Potem pogoda się poprawiła, ale była dobra tylko rano 30 marca. Wieczorem zaczął padać deszcz. 30 marca, Veca wykorzystała przerwę w opadach i zdecydowała się na dalszą podróż. Pokonała Karpaty ! Przeleciała 125 km, w ciągu jednego dnia. Przecięła terytorium Rumunii i nadal tam jest, blisko granicy z Serbią, w okolicach miejscowości Milcoveni.
Jak widać, Węgry są już blisko. Do rodzinnego gniazda w Ipolyvece, zostało jej już tylko 380 km. Mogłaby być w domu, w ciągu jednego dnia, przy pięknej, słonecznej pogodzie. Ale pogoda jest niestabilna i co najmniej dwa dni zajmie jej dalsza podróż. Może też zatrzymać się, na dzień lub dwa.
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 01-04-2015 12:42
Veca, przybyła już wczoraj, 31 marca, naWęgry.
Wykonala trasę 300 km w ciągu 7 godzin i o 22:00, była już na odpoczynku w okolicach Tápió-Hajta Vidéke Tájvédelmi Körzet (park krajobrazowy, będący częścią Parku Narodowego Dunaj-Ipola), na południowy-wschód od Budapesztu.
Okolice Farmos i strumienia Hajta, to tereny błotniste, które są ostoją różnych gatunków ptaków, szczególnie czapli białych, gęsi gęgaw i bociana czarnego. Teren obfituje w pożywienie.
Veca zatrzymała się, ze względu na strefę silnych opadów, przechodzących nad Wielką Niziną Węgierską. Do domu ma już mniej, niż 100 km, 2-3 godziny lotu, w sprzyjających warunkach. I być może już dotarła do gniazda.
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 01-04-2015 17:59
Niestety, Varbó nie żyje.
Taką wiadomość znalazłam na GG Forum(Fórum >> MME jeladós gólyák), post Judit, z godz. 16:48: "Na stronie Nagyhalászi Gólyafesztivál, na Facebooku, Zsolt Pinter napisał: Varbo, niestety nie żyje, wcześniejsze przypuszczenia, zostały potwierdzone, tureccy obserwatorzy ptaków znaleźli ją na lotnisku wojskowym, wraz z innym bocianem. Przyczyna śmierci jest jeszcze nieznana. Czekamy na zdjęcia z tego incydentu." Nie mogę znaleźć tego postu na Facebooku, więc cytuję Judith.
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 01-04-2015 23:04
Veca z trzema kolegami w okolicach Farmos (4 zdjęcia). Drugie zdjęcie to kaluża: Facebook. Węgierscy obserwatorzy doliczyli się trzech tuzinów bocianów, część z obrączkami. Były też niemieckie bociany. Wysłano zawiadomienia o tych bocianach, których obrączki udało się odczytać.
Tymczasem w gnieździe vecy w Ipolyveca jest już jej partner i to nie sam ! Czytajcie:Északi gólyahír.
[img]https://images86.fotosik.pl/487/9b7cee49f5adc40dmed.jpg[/img]
Edytowane przez gersenda dnia 01-04-2015 23:14
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 05-04-2015 22:39
No cóż, wiadomość o tym, że partner Vecy jest w gnieździe z inną bocianicą, była, na szczęście, żartem primaaprilisowym. Veca, po 16-godzinnym przymusowym postoju, dotarła do gniazda w Ipolyveca, 2 kwietnia, o 13:44. Myślę, że Ferenc Papp czekał tam, specjalnie, żeby ten moment uwiecznić na zdjęciach.
Co robiła, po powrocie do gniazda ? Sfrunęła do znajdujących się pod gniazdem ogrodów, na posiłek, potem wróciła do gniazda i tam nocowała. Rano, 3 kwietnia, po śniadaniu, wcale nie wróciła do gniazda. Skoczyła sobie do sąsiadów, na Słowację, na drugim brzegu rzeki Ipoli. Była w gnieździe w Balog, w rejonie Bańskiej Bystrzycy.
Podobno w zeszłym roku, po nieudanym sezonie lęgowym, też w tym gnieździe bywała, ale wracała jednak do swojego gniazda. Tym razem, po godzinie, wróciła do siebie i resztę dnia i noc, spędziła w gnieździe i jego pobliżu.