Wzruszająca historia Maleny i Klepetana, która jednak już się zakónczyła. :( Nie znamy dalszych losów Pana Stjepana Vokića, który bardzo przeżył odejśćie i Malenki i Klepetana. Może ktoś coś wie ?
A potem cała rodzinka była przez chwilę razem. Pappa przyniósł chyba jakąś mysz. Mama latała od jednego dziecka, do drugiego. Wielka radość, że wróciła.
Postów: 20819 Miejscowość: Wrocław Data rejestracji: 28.11.10
Dodane dnia 10-11-2011 19:14
Timka, jak zwykle, na swojej budce. Merlin, z Mamą , na podłodze. Mama, na chwilę, weszła do budki. Później, pofrunęła na filar po prawej stronie ekranu. Posiedziała przez chwilę i odleciała. Merlin, z podłogi, wskoczył na budkę, później do doniczki i na..."swój" filar (nie widać go, między liśćmi).
Wczesnym wieczorem zauważamy najpierw ożywione ruchy Merlina. Pisklę chodzi tam i po roślinie, i ostatecznie zostaje na filarze balkonu. Nie zadowala go to jednak, śmiałe pisklę sfruwa w dół, do 'Murku Pilota' pod balkonem.
Murek jest w połowie odległości między balkonem i tarasem poniżej. Stanowi część odsłoniętej sekcji patio (*), i jest żartobliwie nazywana "Murkiem Pilota". Bo to właśnie na tym murku odważne pisklęta wykorzystują skrzydła. Często jest to ich pierwsza okazja, aby przetestować swoje skrzydła i sprawdzić, czy mogą unosić się w powietrzu.
Merlin zdaje egzamin celująco . Jedna minuta, przyglądam się, jak Merlin pobiegł po ścianie - następna minuta, Merlin jest puszystą niewyraźną plamą unoszącą się ponad ogrodem.
Pierwszy lot Merlina nie jest niczym magicznym - szybko, prosto jako strzała i cicho. 'Lekki' szum słyszeliśmy, kiedy Merlin mknął do dalekich krzaków, jednak nie powinno to umniejszać piękna momentu - to był olśniewający wysiłek!
Nadal niezadowolony ze swoich prób , Merlin lata po części naszego ogrodu i ogrodzie sąsiadów, aż w końcu osiada na murku oddzielającym nasze podwórka.
Tam Merlin spędził resztę wieczoru, przynajmniej do czasu, kiedy to zasnęliśmy.
Timka obserwował loty Merlina z filara balkon. Nasze małe pisklę wydaje się być zachwycone tym, że dostało się na "filar Merlina ". Nawet odbieranie dostaw jedzenia od PPO nie wydaje się tak satysfakcjonować Timkę, jak stanie na "dorosłym" filarze, patrząc na nocne niebo.
Idę spać myśląc: "Co będzie kiedy się obudzę?"
(*) Tracy prawdopodobnie, sądząc z opisu, ma na myśli gzyms (?) murek (?) poniżej balkonu.
05:00 Czasu Środkowoafrykańskiego : Budzę się i widzę Timkę nadal podziwiającą widoki z filaru balkonu. "Dobra Timka. Teraz gdzie jest drugi mały, Merlin?
Patrzę na zewnątrz, na ścianę działową, gdzie Merlin spędził wiele godzin poprzedniej nocy. Oczywiście, go nie ma - to byłoby zbyt proste. Szukam Pappy - nie ma go pobliżu. Sowa doniczkowa? Brak oznak obecności. Szybko rzucam okiem po ogrodzie, ale nie pojawia się nigdzie puszyste pisklę sowy . Teraz zaczynam się niepokoić.
Właśnie mam zamiar zorganizować "poszukiwawcze sowie party" (jest w ogóle coś takiego?), kiedy dostrzegam Sowę Doniczkową na dachu. Widzi mnie i leci od razu do sąsiada na dach, i patrzy na mnie stamtąd. Teraz wiem, że Merlin jest blisko.
Stoję przez chwilę, spoglądając w kierunku spojrzenia Sowy. Nagle słyszę łomot i szuranie, i widzę Merlina, desperacko próbującego wspiąć się na bramę sąsiada. Merlin przegrywa beznadziejną walkę próby przyczepności do śliskich, pionowych paneli, ale pisklę nie poddaje się. Znowu daję najwyższą ocenę za próbę.
Właśnie wtedy, pojawia się pies za rogiem, i wiem, że muszę posadzić Merlina na murku lub na gałęzi drzewa, dla jego własnego bezpieczeństwa. Wołam sąsiada, który właśnie wychodzi, aby otworzył bramę i wpuścił mnie do środka.
Merlin broni się, ale w końcu wielkość się liczy, a ja podnoszę pisklę, i kładę go na murku. Po tym, jak doszedł do siebie po początkowym szoku, że został załatwiony przez kobietę/człowieka (*) , Merlin wydaje się całkiem zadowolony w swoim nowym otoczeniu - dwie rośliny doniczkowe, na patio, pod gniazdem na balkonie.
Kilka godzin później ...
Merlin zniknął. Nie mogę go nigdzie znaleźć, mimo przeszukiwania wszystkiego w ogrodzie.
Zrezygnowałam z poszukiwania małego gnojka, i decyduję się podlać nasz warzywniak.
I oto jest! Siedzi za Proteą (**) , krzakiem po drugiej stronie naszego ogrodu, i jest zaginionym Merlinem! Tuż obok krzaka jest nasz karmnik dla ptaków.
Hmmm - sprawa się komplikuje. Zastanawiam się, czy Merlin został wyeliminowany z "północnej / południowej przekąski" ?
(*) niestety, gra słów, nie do przetłumaczenia na jęz. polski. W oryginale chodzi o kobietę i człowieka "(wo)man ".
(**) roślina, o nazwie Protea królewska, charakterystyczna dla Południwej Afryki.
04:00 czasu środkowoafrykańskiego: zwlekam się z łóżka i natychmiast idę szukać piskląt. Znajduję Timkę siedzącą spokojnie na słupku balkonu. Tak jak wczoraj rano, nie mogę znaleźć nigdzie Merlina. Sowa doniczkowa jest na dachu sąsiada, więc wiem, że Merlin jest blisko.
W końcu dostrzegam Merlina - idąc wzdłuż muru, który dzieli naszą działkę od drugiej, w dół drogi. Allan i ja patrzymy na Sowę i Pappę, oboje starają się odciągnąć Merlina od muru, z powrotem do naszego domu, do gniazda.
Patrzę na Merlina i zdaję sobie sprawę, że jest problem. Mały gnojek Merlin siedzi pomiędzy dwoma płotami elektrycznymi - jednym na naszym ogrodzeniu działki, a drugi założonym na innym. Merlin nie może znaleźć drogi pomiędzy dwoma ogrodzeniami pod napięciem.
Zdaję sobie sprawę, że musimy dostać się do Merlina , więc pod parasolem i niosąc krzesło ogrodowe, idziemy przez ogród sąsiada do ogrodzenia. Staję na krześle, żeby dosięgnąć Merlina, który dziobie wściekle , przyciągając oczywiście uwagę PPO i Pappy.
Sięgam przez jedno ogrodzenie chcąc chwycić Merlin, ale Merlin ma inne pomysły. Między sową i człowiekiem wywiązuje się walka - przy tym brzmi złowieszczo brzmi trzask ogrodzenia. .
PPO i Pappa nawet nie rozpoczynają ataku. Oni na pewno wiedzą , że staram się wydostać gnojka z powodu napięcia.
Merlin jest zadziorny - zbyt zadziorny dla swojego własnego dobra - i spada z płotu i na sąsiednią działkę.
Merlin jest feisty - zbyt przebojowa dla jego własnego dobra - i spada ze ściany i do kompleksu obok nas.
Jesteśmy bardzo świadomi przesądów na temat sów, które są rozpowszechnione na całym świecie, ale szczególnie w Afryce. "Jeśli sowa usiądzie na dachu, ktoś bliski ci umrze" - itp. Sowy są atakowane, zabijane, palone - to jest straszne. Z tego powodu, i nie wiedząc, jakiego rodzaju zwierzęta domowe i niebezpieczeństwa są po drugiej stronie tego ogrodzenia, decydujemy się przejść na sąsiednią działkę i znaleźć Merlina.
Wszystko to dzieje się przed 6 rano. Długie czekanie przy zamkniętej bramie, które się nie otwiera. Ostatecznie ranny ptaszek wyjeżdża i mamy dostęp do działki, aby znaleźć Merlina.
Pokrótce: znajduję Merlina ukrywającego się pod małym krzakiem. To zajmuje mi kilka minut, abyśmy obydwoje wrócili z powrotem pod parasolem (PPO i Pappa są gotowi do ataku, po kłapaniu dzioba Merlina) i idziemy z powrotem razem do domu.
Bardzo zaskoczona i mam nadzieję, że szczęśliwa, PPO przyleciała na balkon, kiedy właśnie wypuściłam Merlina.
W ostatnim akcie buntu i podbudowany przez przylot Mamy , Merlin zwraca się ku mnie ze skrzydłami szeroko otwartymi , kłapiąc dziobem.
Wkrótce Merlin dołącza do słodkiej Timki na filarze balkonu - nie ma wątpliwości, że dzieli się swoimi przygodami ze swoim rodzeństwem.
Wracam do łóżka.
[IMG]http://www.allegaleria.pl/images/zqh8omloar99dt6g51g_thumb.jpg[/IMG] Trudno to zobaczyć na tym zdjęciu, ale są dwa ogrodzenia pod napięciem na płocie, który dzieli naszą działkę od następnej. Są około 4 cale odstępu pomiędzy czarnym ogrodzeniem pod napięciem (nasza działka) i białym ogrodzeniem pod napięciem (następna działka w dół). Merlin był w środku tych dwóch ogrodzeń pod napięciem, kiedy go spotkałam.
Hmmm ... wpis na boxiku: hawklight4748: pretty girl Merlin
Czyżby Merlin był ... dziewczynką?
Nie zastanawiałam się do tej pory, dlaczego takie właśnie imię i z jakiego języka pochodzi. Nam chyba kojarzy się jednoznacznie, z pewnym legendarnym czarodziejem. Ale poszukałam (a nóż, w innych kulturach, jest to imię żeńskie?) i co odkryłam? W języku francuskim merlin to jedno z określeń ... siekiery i maczugi [IMG]http://emots.yetihehe.com/3/oczy.gif[/IMG]
W związku z powyższym, Timki już nie szukam.
Edytowane przez admin1 dnia 16-11-2011 16:19
Od czasu świetnej przygody Merlina, chcąc nie chcąc ze mną jako Drugim Pilotem, nasze najstarsze pisklę było dobrze wychowane. Mówię 'dobrze wychowany' jako, że w tym przypadku, nie wałęsał się po okolicznych ogrodach i ogólnie nie szalał. Merlin był dobrym przykładem dla Timki, będąc kochającym i milusieńkim, i nade wszystko, pisklęta pozostały na balkonie.
To dobra wiadomość , nie, wspaniała wiadomość, dla mnie.
To oznacza, że można jeść z przyjemnością, relaksując się, zamiast wrzucać kęsy zimnego jedzenia do ust, ponieważ biegnę z jednej strony działki do drugiej, tropiąc krnąbrne pisklę.
To oznacza, że obudziwszy się w środku nocy, jest się w stanie zasnąć ponownie, widząc dwa małe ciała na balkonie.
To oznacza, że można cieszyć się porankiem zamiast ratować pisklęta.
Tak, tak. Lubiłam ostatnie 24 godziny. To takie proste sprawy w życiu...
Timka jest kochana. Pisklę kica, skacze, drapie, obgryza, i próbuje dotknąć i poczuć wszystko, to co widzi. Zobaczyliśmy fantastyczne 'umiejętności obsługi butów' które mogą rywalizować z umiejętnościami pokazanymi przez zawodowych piłkarzy. Timka kontynuuje wykorzystanie budki - nie tylko dla celów poznawczych, lecz także dla celu, do których została wykonana - do schronienia. W czasie największego upału, Merlin kontynuuje walkęw prażącym słońcu, podczas gdy Timka śpi spokojnie w sowiej budce.
Czy to zbyt wiele prosić o kilka dni szczęścia na balkonie? Cisza przed (drugą ) burzą...