Wzruszająca historia Maleny i Klepetana, która jednak już się zakónczyła. :( Nie znamy dalszych losów Pana Stjepana Vokića, który bardzo przeżył odejśćie i Malenki i Klepetana. Może ktoś coś wie ?
Mama zaczęła się wiercić, wstawała dwa razy, poprawiała jajka. Potem zaczęła kiwać ogonem i pokazało się jajko.Tata wiedział, co się święci i chyba bardziej to przeżywał, niż mama. Zaglądał jej, niezbyt delikatnie, pod ogon, aż, w końcu zmusił ją do wstania. A to wszystko po to, żeby móc zobaczyć nowe jajko i zasiąść do wygrzewania.
O 21:00 wrócił drugi rodzic. Pierwszy długo nie wstawał. Ten, który przyleciał, zajął, w końcu jego miejsce i chyba nakarmił pisklaczka. Na pewno nie wiem, bo właśnie wtedy, przekaz zaczął fiksować i obraz trzeba było odświeżać ręcznie, stąd filmik na końcu, trochę się wlecze, mimo, że jest 2 razy przyśpieszony i powycinany.
Sądząc z tego, złego przekazu, noga z patykiem, już bocianowi nie sprawia takiego bólu, jak wcześniej - staje na niej. Wylatuje z gniazda, bo wczoraj go nie było. Nie wiadomo jednak, jak sobie radzi ze zdobywaniem pożywienia.
Mama nie karmi, ale jest z małym. Spędziłam z bocianami wczorajszy dzień. Rano, w gnieździe zastałam Mamę. O 8:24, przyleciał Tata. Mama natychmiast odleciała:
Tata, nakarmił bocianka, niestety, przy tak rzadkim odświeżeniu obrazu, nie widać, czy coś dostał. Był potem jeszcze głodny, ale, bocianki w tym wieku, zawsze są głodne.
Tata pozostał w gnieździe prawie do 9:00. Potem, chyba zobaczył Mamę i odleciał, nie czekając.
Niczego mu nie przyniosła do jedzenia, ale wróciła, aby z nim być. Bóg wie, ile ją to kosztowało.
Tata wrócił przed 22:00 i karmił maluszka. Mama, zaraz odleciała. Widać nie jest w stanie zdobyć pożywienia dla siebie i przez te 9 godzin, nie zaspokoiła nawet swojego głodu. Po 22:30, wróciła jednak na noc do rodziny. Matka heroiczna.
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 09-06-2016 02:00
Jakiś czas temu, przestałam zaglądać do księgi gości Görsbach, ponieważ były w niej tylko prośby o uaktualnienie, bez odpowiedzi. W sekcji "Neues", ostatni wpis, pochodził z 30 września 2013 ! roku (można sprawdzić, klikając na samym dole strony z aktualnościami:"nach oben".). Teraz zajrzałam i okazuje się, że ukazał się wpis z datą 6.06.2016, po lewej stronie: "Neues".
Nie znam języka niemieckiego, więc przetłumaczyłam tekst na angielski i starałam się zrobić z tego sensowne, polskie tłumaczenie. Autorem jest prawdopodobnie Pan Andreas Rzehak, który jest tam Bocianim Ojcem. Nie jest to tłumaczenie dosłowne, bo nie wszystko umiałam przetłumaczyć, ale myślę, że niczego nie pokręciłam.
"06.06.2016
Niestety, nie udało się rozwiązać problemu kontuzjowanego bociana. Zarzuty, które są nam stawiane w różnych mediach, odrzucam zdecydowanie. Pomoc w formie instrukcji telefonicznych i e-maili naprawdę nie jest w tym przypadku pomocna. Jeśli jeden lub drugi komentator realizuje długoterminowe obserwacje na komputerze, to logiczne, że nie widzi, co dzieje się lokalnie, w sprawie pomocy dla bociana. Mam bardzo częsty kontakt telefoniczny z dr Michaelem Kaatzem ze Storchenhof Lohburg. Dr Kaatz ma duże doświadczenie z wychwytywaniem bocianów, bo w Lohburg wielokrotnie bociany są wyposażane w nadajniki, aby śledzić ich trasy migracji. W rozmowach zdałem sobie sprawę, że schwytanie tego bociana nie będzie łatwe i wymaga dużo wrażliwości, a także szczęścia. Środek uspokajający wystrzelony w kierunku bociana w locie nie ma żadnego wpływu, bo bocian ma bardzo małą masę mięśniową. Pozostaje opcja złapania bociana przy pomocy t.zw. "net gun", którego używa również dr M. Kaatz. Jednak to wymaga pewnej ilości czasu, aby przyzwyczaić bociana do miejsca karmienia. Według jego instrukcji, stworzyliśmy miejsce karmienia. W określonym punkcie, w polu, gdzie często jest widywany, czekaliśmy na stabilnym, około 1,20 m wysokości słupie, na którym jest zamocowany net gun. W odpowiedniej odległości mamy basen z rybami umieszczonych w nim i dostarczamy codziennie kurczęta. Ryby pozostały nienaruszone a pisklęta zawsze znikały. Niestety wielokrotnie znajdowaliśmy pióra i części kurcząt, co wskazuje, że zostały zjedzone przez koty lub kuny. Bocian połyka swoją ofiarę w całości i nie pozostawia śladów. Bocian lata na odległość około dziesięciu kilometrów w poszukiwaniu pożywienia. Para z Görsbach musi również dostarczyć pokarm jedynemu pisklęciu i pokarmu jest obecnie pod dostatkiem, co znowu bardzo utrudnia przyzwyczajenie bociana do przygotowanego miejsca karmienia.
Jeśli znajdzie się jakaś osoba, która wymyśli, jak zwabić bociana zdolnego do lotu i powie, "oh tak łatwo schwytać", to odpowiem jej, że mogła przyjść i to zrobić już wcześniej.
Nawiasem mówiąc, zasugerowano mi w księdze gości, aby wyłączyć kamerę i zignorować ten rok. Ale tylko z tego powodu, że osoby kompetentne śledzą tę niepewną sytuację i jeśli jest to będzie konieczne, będą działać szybko i sensownie, wciąż można oglądać bociany. Ale decyzja czy włączyć kamerę ponownie w przyszłym roku jest wysoce wątpliwa."
Przyznam się, że jestem zaskoczona, że w ogóle podjęto jakieś działania. Jestem przyzwyczajona do tego, że w Niemczech nie interweniuje się w bocianich gniazdach. Poza tym, chyba każdy, kto podgląda bociany wie, że schwytanie zdolnego do lotu bociana graniczy z niemożliwością, a sieć, no cóż, wolę nie wyobrażać sobie tego bociana, szamotającego się w sieci. I może dobrze, że Pan Rzehak nie miał okazji użyć tego net guna, skoro, jak sądzę z kontekstu, wcześniej tego nie robił.
W Polsce, podobny przypadek miał miejsce, już nie pamiętam kiedy, w Chybach. Nie odniesiono sukcesu w schwytaniu bociana ze złamaną nogą.
Jednak dziwi mnie ton, w jakim ten news został napisany.
Przepraszam, ale skąd mamy wiedzieć, co się dzieje poza kamerą ? Od kwietnia, kiedy pojawił się problem, jest to dopiero pierwsza informacja ze strony opiekunów gniazda, chyba, że coś przeoczyłam ???
Decyzja czy włączyć, czy wyłączyć kamerkę należy do jej właściciela. Zrobi, jak będzie uważał.
My jesteśmy tylko obserwatorami i nie jesteśmy pozbawieni daru odczuwania emocji. Gdyby opiekunowie gniazda wcześniej odpowiedzieli na prośby o aktualizację, uniknęliby maili i dyskusji na Facebooku, którą są tak oburzeni.
Przy okazji poszukiwania jakichkolwiek informacji o sytuacji w gnieździe, trafiłam na artykuł w Thüringer Allgemeine, z 30.05.2016, pod tytułem: "Görsbacher Storch mit Handicap geht es gut", o treści podobnej do tej, z newsa, w którym Pan Rzehak stwierdza, że bocian jest "w porządku".
Na zakończenie, chcę przeprosić naszych czytelników, ponieważ źle rozpoznałam bociana. Uszkodzoną nogę ma Tata-bocian. To wynika z wpisów w księdze gości, które przestudiowałam.
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 19-06-2016 19:31
Rodzic tylko wieczorami i rano może posiedzieć z bociankiem. Dni spędza na zbieraniu pożywienia dla, coraz już większego potomka. Bocianek jest wtedy sam. Dzisiaj, bardzo trudno jest uzyskać obraz z kamery.
Bocian był osłabiony, wychudzony i nie potrafił sam jeść. Jego martwa stopa odpadła. Pan Michael Kaatz uważa, że to jest jednak Mama. Obecnie, jest pod dobrą opieką w Storchenhof i już częściowo zaczął sam jeść. Większość czasu spędza siedząc w kucki.
W Loburg są obecnie dwa bociany, które straciły jedną nogę, drugi, jeśli dobrze rozumiem, jest z Griebo (Wittenberg / Saksonia-Anhalt). Stracił nogę w wyniku porażenia prądem. (Naumburger Tageblatt).
W Loburg poważnie rozważana jest opcja protezowania obydwóch bocianów. To nie znaczy, że będą mogły żyć na wolności, ale będą w miarę samodzielnie mogły się poruszać. Słynny Fritz z Pappendorf, żył z protezą 9 lat.
Na stronie Vogelschutzwarte Storchenhof Loburg e.V, na Facebooku, znalazłam podziękowania dla "naszego" Pana Mieczysława Żurawia, który ma doświadczenie z protezowaniem (Bubu, który teraz jest w Klekusiowie) i jako pierwszy zgłosił gotowość pomocy w tej sprawie :
Wiadomość z Thüringer Allgemeine, z 20 czerwca.
Andreas Rzehak informuje: Bocian zawsze stał na kalenicy sąsiedniego domu. W sobotę zobaczyłem go na łąkach między Görsbach i Auleben i widziałem po raz pierwszy, że stracił martwą część nogi. Podjechałem samochodem stosunkowo blisko niego, ale nie wystarczająco blisko, aby spróbować go schwytać.
W niedzielę (chodzi o 12 czerwca) rano, Robert Zimmermann, znalazł go w swoim ogrodzie, na ziemi, z rozpostartymi skrzydłami. Znajdował się w miejscu, z którego trudno uciec. Udało nam się razem, schwytać go. Jeszcze w tym samym dniu, pokazałem go Michaelovi Kaatz, w Storchenhof Loburg. Jego wzrost i długość dzioba, wskazuje, że to samica bociana. Ważyła zaledwie 2,7 kg, podczas gdy normalna waga bociana waha się od 3,5 a 4 kg. Musiała być karmiona, ale to nie jest poważnym problemem. Po tygodniu wzmocniła się a jeśli nadal jej stan będzie się poprawiał, mogłaby dostać protezę i nie musiałaby być uśpiona.
W ten weekend udało mi się dokonać interesującego odkrycia. Martwa część stopy bociana, leży na krawędzi gniazda. W ciągu około dwóch do trzech tygodni, młody bocian zacznie latać i wtedy mogę się dostać do gniazda, aby popatrzeć.
Mama bocianka mieszka teraz w zadaszonej wolierze i ma, zgodnie z prawem, przycięte lotki. Za około 2 tygodnie, jeśli będzie w stanie, stanąć na zdrowej nodze, otrzyma protezę high-tech, wykonaną z drukarki 3D. W kości zostanie zakotwiczona szpilka z tytanu. Będzie potem na niej umieszczona plastikowa proteza nogi, wykonana według zdrowej nogi, w drukarce 3D. Operacja będzie wykonana w specjalistycznym Szpitalu dla Zwierząt w Magdeburgu. Proteza musi być regularnie serwisowana i konserwowana, co oznacza, że Mama pozostanie w niewoli. Prawdopodobnie, zostanie umieszczona w zoo.
Postów: 27934 Miejscowość: Sucha Beskidzka Data rejestracji: 27.11.10
Dodane dnia 12-01-2017 11:40
Niestety, sprawy poszły źle. Mama z Görsbach, Mathilda, mimo wszelkich wysiłków doktora Nielsa Mensinga i Jego zespołu, zmarła w Magdeburgu, 9 października 2016 r, z powodu sepsy. Początkowo, rana goiła się dobrze. Potem wdał się stan zapalny zdrowej nogi. Nie mogła chodzić. Mięśnie były osłabione.
Została pochowana na terenie lecznicy, ponieważ zespół leczący bardzo się z nią związał. Doktor Mensing ma nadzieję, że Mathilda będzie szczęśliwsza w Bocianim niebie, niż na Ziemi.